opinia
W obronie małych Grenlandii
Budowa społeczeństwa obywatelskiego to proces ciągły. Nikt rozsądny nie może zakwestionować jego wagi i znaczenia dla rozwoju demokracji. Na przełomie lat w niektórych dużych miastach zwykle rozpoczyna się emocjonujący proces, który można określić mianem realizacji snu o potędze.
Są bowiem przygotowywane wnioski o powiększenie granic jednostki. Artykuł 4 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym (u.s.g.) daje Radzie Ministrów prawo decydowania w sprawach związanych z tworzeniem, łączeniem, podziałem i znoszeniem gmin. Natomiast rozporządzenie Rady Ministrów z 9 sierpnia 2001 r. reguluje tryb postępowania przy składaniu tych wniosków. Rozporządzenia Rady Ministrów zwykle są korzystne dla wnioskodawców, czyli dużych miast. Przepisy nie pozwalają na wniesienie skutecznego sprzeciwu lub zaskarżenie decyzji rządu. Samorządy, które mają być niejako dawcami przestrzeni życiowej, mogą się sprzeciwić proponowanym zmianom, podejmując stosowne uchwały. Mieszkańcy, uczestnicząc w konsultacjach, mogą też stanowczo się opowiedzieć przeciwko włączeniu ich wspólnoty do dużej aglomeracji. Wszelkie protesty i sprzeciwy nie mają jednak większego znaczenia.
