zdrowie
Resort uspokaja, ale porodówki już znikają
Sześć oddziałów położniczych zostało zamkniętych na stałe w zeszłym roku, w bieżącym zamknęły się już trzy. Choć ministerstwo już nie chce likwidować porodówek, te likwidują się bez nakazu
Brak lekarzy, niskie wyceny świadczeń – z tych powodów oddziały położnicze się zamykają
Podczas gdy Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że nie będzie domagało się zamykania oddziałów położniczych, w których odbywa się mniej niż 400 porodów rocznie (tak zakładał kontrowersyjny projekt ustawy o restrukturyzacji szpitali), z mapy Polski znika ich coraz więcej. I nie chodzi o czasowe zamknięcia na okres remontu lub wyłączenia z funkcjonowania spowodowane brakami personelu, lecz o likwidację.
Jak obliczył DGP, tylko w ubiegłym roku co najmniej sześć porodówek zamknięto na stałe, a w przypadku kilku na miesiąc lub więcej wstrzymano funkcjonowanie, oficjalnie z powodu remontu. W lutym 2024 r. zamknięto oddział położniczy w Proszowicach w Małopolsce, w lipcu w Nowym Mieście Lubawskim w województwie warmińsko-mazurskim, w sierpniu w Lubaczowie na Podkarpaciu, we wrześniu w Iłży na Mazowszu, w grudniu w Pyskowicach na Śląsku i w Międzyrzeczu w województwie lubuskim. Z kolei od stycznia nie działa porodówka w Nisku na Podkarpaciu, w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Częstochowie, a od lutego w kolejnym śląskim mieście – Lublińcu.
