Imperium pulsujące
Jakakolwiek współpraca gospodarcza czy kulturalna z dzisiejszą Rosją jest szkodliwa, bo potem Surkow uzasadnia nią ekspansję „russkiego miru”
„Russkij mir” w praktyce: rosyjska rakieta zabiła ponad 20 dzieci, pacjentów szpitala, w Kijowie. 8 lipca 2024 r.
Rosja po krótkim okresie utrzymywania, że do zwycięstwa wystarczy jej opanowanie całego Zagłębia Donieckiego, wraca do maksymalistycznych żądań. Pomaga jej w tym Donald Trump, który przed rozpoczęciem rozmów z Kremlem zaczął od ustępstw na rzecz Władimira Putina, wprost wykluczając choćby możliwość poszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego o Ukrainę. Rosja tymczasem zatrzyma się tam, gdzie zostanie zatrzymana. Wynika to wprost ze współczesnej myśli politycznej, z której czerpią kremlowskie elity.
W marcu rzadkiego wywiadu francuskiemu tygodnikowi „L’Express” udzielił Władisław Surkow. Kiedyś uzasadniał teoretycznie postępującą autorytaryzację reżimu, wykuwając sformułowanie o „demokracji suwerennej”, i odpowiadał za integrację z Rosją okupowanych obszarów Gruzji i Ukrainy. Dziś to już cień dawnego „lalkarza”, jak był nazywany Surkow, żyjący dziś, jak mówi, „życiem prywatnym”, bo odsunięty od ostatnich stanowisk w 2020 r. A zarazem to jeden z najbardziej nietuzinkowych przedstawicieli rosyjskich elit, który własną wolną myśl zakuł w kajdany zniewalającego ją putinizmu. W zamian Kreml do dziś czasem mówi Surkowem nawet wtedy, kiedy nie zdaje sobie z tego sprawy.
