Co po zniesieniu skargi nadzwyczajnej?
Nowy subsydiarny środek, który naprawdę pozwoli obywatelowi „postawić państwo przed sądem”, powinien przysługiwać podmiotom indywidualnym i być wpasowany w istniejący system zwyczajnych i nadzwyczajnych środków zaskarżenia we wszystkich procedurach
Jednym z pytań powracających w dyskusji o przywracaniu praworządności jest to: Czy utrzymać w polskim systemie prawnym skargę nadzwyczajną? Stawia się je w związku z koniecznością wykonania wyroku pilotażowego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce z 23 listopada 2023 r. (skarga nr 50849/21). Rozbieżność poglądów bierze się stąd, że trybunał w Strasburgu nie opowiedział się jednoznacznie za zniesieniem skargi nadzwyczajnej, a jedynie wyeksponował pewne jej wadliwości, co doprowadziło go do wniosku, że w obecnym kształcie skarga nadzwyczajna jest sprzeczna z art. 6 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Stajemy zatem przed następującą alternatywą: starać się zmodyfikować skargę tak, aby odpowiadała oczekiwaniom trybunału, albo znieść ją w całości, a problemy, na które miała odpowiedzieć, rozwiązać w inny – często prostszy i bardziej adekwatny – sposób. Niejako pomijając tę alternatywę, ministerialny projekt ustawy o przywracaniu ładu konstytucyjnego w sądownictwie z 24 kwietnia 2025 r. w wersji pierwotnej po prostu utrzymywał skargę nadzwyczajną we w zasadzie niezmienionym kształcie. Ostatnia wersja słusznie uchyla tę instytucję. Co do zasady trafna jest także idea wprowadzenia nowego przepisu, art. 678¹ kodeksu postępowania cywilnego, który pozwoli sądowi uchylić postanowienie o stwierdzeniu nabycia spadku, jeśli wcześniej zapadło już inne prawomocne orzeczenie w tej samej sprawie. Niemniej incydentalna korekta jednej sytuacji nie rozwiąże problemu systemowego.
