Na Południu słychać tupanie
Świat staje się multipolarny. Wprawdzie zakończony w tym tygodniu szczyt grupy BRICS nie przyniósł fajerwerków, ale stare mocarstwa nie mogą lekceważyć strategicznego potencjału oraz rosnących aspiracji globalnego Południa
Sesja szczytu BRICS ze zdalnym udziałem Władimira Putina. Rio de Janeiro, 6 lipca 2025 r.
Ilekroć propagandyści z krajów BRICS prężą muskuły, wskazując, ile to procent ludności świata oraz globalnego PKB przypada na ten blok, warto przypominać starą anegdotę o tym, jak mrówka i słoń maszerowały przez most. Mrówka w pewnym momencie dumnie konstatuje: ale tupiemy!
Tym razem „tupią” wspólnie dwa słonie: chiński i indyjski. Reszta w porównaniu z nimi to wciąż mrówki (choć trzeba przyznać, że niektóre są bardzo jadowite, zwłaszcza rosyjska). W dodatku oba wielkie ssaki mają sporo sprzecznych interesów i są poważnie skonfliktowane. Mniejsze stworzenia też często gryzą się między sobą. To tylko jeden z powodów, dla których grupa BRICS raczej nigdy nie będzie realnym sojuszem, stanowiącym globalną alternatywę wobec instytucji międzynarodowych, stworzonych i kontrolowanych przez USA oraz ich partnerów z G7. Jest natomiast dla wielu uczestników dogodnym forum, by zaprzyjaźnić się ciut bardziej z którymś ze „słoni”, uzewnętrznić i odreagować nieco antyzachodnich frustracji, a przy okazji popisać się przed wewnętrzną publiką jakimś malowniczym gestem. Tak jak wiele poprzednich, również szczyt w Brazylii przyniósł więc sporo kuluarowych uzgodnień bilateralnych, ale jeszcze więcej tromtadrackich haseł i ambitnych deklaracji, które raczej nigdy nie zostaną zrealizowane w praktyce.
