Jestem przeciwniczką zasłon
Nie po to żyjemy, by umierać na froncie, nie po to, by bombardowano nasze domy i niszczono kulturę. W książce przestrzegam przed złudnym powabem wojny
Kadr z „Popiołu i diamentu” (1958) w reż. Andrzeja Wajdy
Z Andą Rottenberg rozmawia Adam Pantak
Miało być o artystach, a pani znowu pisze o wojnie. Ileż można?
Anda Rottenberg historyczka sztuki, krytyczka, kuratorka i publicystka, w latach 1993–2001 dyrektor Państwowej Galerii Sztuki Zachęta w Warszawie
Anda Rottenberg historyczka sztuki, krytyczka, kuratorka i publicystka, w latach 1993–2001 dyrektor Państwowej Galerii Sztuki Zachęta w Warszawie
Wie pan, ja odziedziczyłam traumę po pierwszym pokoleniu, jest niezbywalna, jest częścią mnie. To dla mnie niekończący się temat. A to, co dzisiaj się dzieje, bardzo przypomina stan świata przed drugą wojną światową. Autorytarne rządy, radykalizujące się narodowościowe ruchy, brunatne marsze – nie tylko w Polsce, ale również we Włoszech, w Niemczech, we Francji i na Węgrzech. W Ukrainie i na Bliskim Wschodzie trwają wojny. Jako ludzkość nie wyciągamy żadnych wniosków z przeszłości.
Nie chciałaby pani niekiedy powiedzieć „a wiosną – niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę”?
To są bardzo przyjemne marzenia. Oczywiście, że wolałabym zobaczyć wiosnę, ale żyję w Polsce i żyję wśród ludzi. Mam dostęp do wiadomości ze świata, ale nie mogę zajmować się tylko kwiatkami na balkonie i udawać, że nie dostrzegam rzeczywistości.
Trzon „Trudnego wieku”, czyli książki, o której rozmawiamy, powstał dekadę temu w Berlinie. Po drodze były jeszcze poświęcone tym samym artystom wystawy w Katowicach i Wilnie. Od lat bez przerwy czyta pani o Zagładzie. Trauma wojny zmusza panią do zajmowania się nią?
Podczas mojego pobytu w Berlinie powstał krótki wykład na ten temat. Ten szkielet obudowałam większym tekstem przy okazji projektowania wystawy w Katowicach w 2018 r., do katalogu wystawy, który leży gdzieś w magazynach Muzeum Śląskiego i nikt go nie czyta. Niedawno doszłam do wniosku, że warto opublikować go osobno – żeby może uświadomić szerszemu gronu, że wojna nie ma dobrych stron.
