opinia
Na bezdrożach maturalnych statystyk
Ponad trzy tygodnie temu Centralna Komisja Egzaminacyjna (CKE) udostępniła wyniki matur. Rokrocznie chwila ta jest wyczekiwana nie tylko przez samych abiturientów, których tym razem było ponad ćwierć miliona, ale również przez dyrektorów szkół i władze odpowiedzialne za szkolnictwo.
Strony internetowe oraz profile mediów społecznościowych szkół, gmin, powiatów i województw zostały zasypane informacjami o tym, z jakich przedmiotów uczniowie wypadają lepiej niż średnia krajowa. I choć to wzmożenie okołoszkolną tematyką wygasło po kilku dniach, to trzeba pamiętać, że już za kilka miesięcy kotlet ten, po odmrożeniu i odgrzaniu, stanie się częścią nowego dania. Publikowane przez CKE dane, w formie mapek i zestawień prezentujących średnie wyniki i liczbę zdających z poszczególnych szkół oraz terenów, staną się podstawą różnorakich rankingów. Będą kopalnią wiedzy dla ósmoklasistów i ich rodziców, nierzadko przesądzającą o wyborze szkoły średniej. I choć wolny rynek ma swoje zalety również w edukacji, to nie służy mu informacyjny chaos, który jest m.in. skutkiem niewłaściwej interpretacji danych, czemu sprzyjają obecnie udostępniane zasoby i ich zakres.
