opinia
Jednolity urząd sędziowski to konieczność
Raz na jakiś czas z zamrażarki oczekiwań środowiska sędziowskiego wyciągana jest, niczym kotlety do odgrzania, koncepcja jednolitego urzędu sędziowskiego. Pokazuje się ją wtedy wszem wobec opinii publicznej, podgrzewając na wolnym ogniu, po czym znowu chowa do zamrażarki. Ileż to już razy mówiono o rezygnacji z nietransparentnej siatki awansowej i wprowadzeniu jednego urzędu sędziego sądu powszechnego, często łącząc tę koncepcję ze spłaszczeniem nadal niepotrzebnie skomplikowanej struktury sądów.
Żonglowanie awansami
Nigdy w istocie poważnie nie rozpoczęto prac analitycznych w tym kierunku, a przecież szczegółowych rozwiązań możliwych w ramach tej koncepcji jest wiele. Bez wątpienia to delikatny i wrażliwy obszar, w którym ogniskują się interesy polityków, chcących sterować awansami sędziowskimi, oraz tej części środowiska, która, korzystając z awansów, stara się utrzymać swe pozycje, odróżniające ich od pozostałych sędziów.
