Jesteśmy 20. gospodarką świata. A kulturą?
„Kultura to słaba waluta wobec potęgi militarnej. Konstatacja aktualna do dziś” – pisze Katarzyna Janowska w tekście poświęconym „Termopilom polskim” w reżyserii Jana Klaty. Uwaga publicystki „Newsweeka” odnosi się do Stanisława Augusta Poniatowskiego – tego, który „dał Polakom Łazienki Królewskie, Teatr Narodowy, sprowadził włoskich malarzy”, ale zarazem był ostatnim królem Polski. Dlaczego kultura jest słabą walutą? Czy to nie właśnie dzięki niej, a nie za sprawą niemal zawsze kończących się sromotną klęską zbrojnych powstań udało się przechować w trakcie rozbiorów dziedzictwo polskiej tożsamości?
Nie chodzi tu o pisanie peanów na cześć Mickiewicza i Sienkiewicza, którym słów krytyki nie szczędził Gombrowicz, celnie wypunktowując ich przewinienia jako twórców wpędzającego w samozadowolenie, kompleks ofiary i bierność mitu wiecznie cierpiącego, choć nigdy nieskalanego winą Polaka. Nie chodzi o zaprzeczanie faktom i stawianie szkodliwych alternatyw: pieniądze albo na czołgi, albo na „obiady w szkołach” – jak dekadę temu proponował ówczesny prezydent Słupska. Nie chodzi też o popadanie w samozachwyt i przenoszenie Hollywood do Polski, co przez lata swojego urzędowania zapowiadał wicepremier Gliński.
