Przygoda nadmiaru
Rynek kolekcjonerski opiera się na wartości oznaczanej w pieniądzach. Mnie w rzeczach nie obchodzi ich cena, tylko historia, jaka za nimi stoi. Może właśnie w nieudolnej kopii albo w banalnym, zniszczonym przedmiocie odnajdziemy coś interesującego?
Kora Tea Kowalska – archeolożka i kulturo znawczyni, wykładowczyni akademicka, pisarka. Zajmuje się teorią i praktyką kolekcjonerstwa, historią kultury materialnej, wzornictwa oraz popkultury. W 2024 r. wydała książkę „Patrz pod nogi. O zbieraniu rzeczy” w Wydawnictwie Karakter, nominowaną do Literackiej Nagrody Nike i Nagrody Literackiej Gdynia
z Korą Teą Kowalską rozmawia Katarzyna Kazimierowska
Nastawiłam się na rozmowę o kolekcjonowaniu rzeczy, ale podobno ogłosiła pani, że skończyła ze zbieractwem.
Rzeczywiście, ostatnio zamiast kupować, coraz częściej przynoszę rzeczy z własnych piwnic albo z miejsc, w których coś odłożyłam na potem, a teraz to znajduję i znowu mnie zachwyca. To takie wtórne zbieractwo. Myślę, że gdy raz się połknie bakcyla zainteresowania materią, to zostaje z nami na zawsze. Ale można też go w sobie przemodelować, np. zrezygnować z tego dzikiego pędu przynoszenia rzeczy do domu. Bo to wciąż konsumpcjonizm, choć inny, bardziej pożeranie resztek, ale polega na tym samym – zbieractwo to ciągły głód posiadania albo interesowania się wszystkim, bo wszystko ma potencjał do zebrania.
W książce jednak tworzy pani wizerunek nieco szalonej kolekcjonerki, która nie może się powstrzymać przed przynoszeniem rzeczy i opowiadaniem o nich czytelnikowi. „Biorę na siebie te lata zbierania. Kolekcjonerem wszak jest ten, który nic nie wyrzuca” – pisze pani.
Tak, to autoironiczne zdanie jest jednym z ostatnich w książce, która jest literacką próbą odtworzenia pewnego stanu umysłu, w którym byłam i który obserwowałam wśród znajomych kolekcjonerów. Mam tu na myśli stan zakochania. Ta książka to tak naprawdę historia miłości – do rzeczy.
Odkochała się pani?
Tak, teraz to już po prostu stara, trudna relacja, nad którą trzeba nieustannie pracować. Uznałam jednak, że istotne będzie przypomnieć sobie te młodzieńcze stany: przygody, kompulsje, niepohamowanie, namiętność, bo są one ważnym budulcem zagadnienia kolekcjonowania. Najbardziej interesuje mnie jednak to, w jaki sposób rzeczy istnieją, jak się zmieniają w zależności od kontekstu, choć ich materialna istota pozostaje przecież ta sama. Biografie przedmiotów, ich sprawczość wobec nas i relacje, jakie tworzą się między nami i nimi, to jest wątek, który chciałam i nadal chcę eksplorować. Te zmiany kontekstu, traktowanie rzeczy jak masy plastycznej, którą można dowolnie formować, w kontrze wobec kolekcji muzealnych czy wobec jakichś przyzwyczajeń kolekcjonerskich to jest bardzo przyjemna zabawa z materią.
