Posypią się skargi na programy ochrony powietrza?
Bardziej skonkretyzowane wymagania wobec gmin oraz unijne naciski mogą spowodować, że do sądów wpłynie znacznie więcej pozwów na te dokumenty niż do tej pory
Programy ochrony powietrza mogą co do zasady zaskarżyć do sądu zarówno przedsiębiorcy, samorządy, jak i mieszkańcy, są one bowiem aktami prawa miejscowego uchwalanymi m.in. na podstawie art. 89 ustawy z 5 czerwca 1998 r. o samorządzie województwa (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 512; ost.zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 310). – Wobec tego można je zaskarżyć zgodnie z art. 90 tej ustawy. Przepis ten wskazuje, że każdy, czyj interes prawny lub uprawnienie zostały naruszone przepisem aktu prawa miejscowego, wydanym w sprawie z zakresu administracji publicznej, może zaskarżyć przepis do sądu administracyjnego – mówi Janusz Bodziacki, dyrektor departamentu środowiska i zasobów naturalnych w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie. Zwraca także uwagę, że skarżący, chcąc skutecznie kwestionować program, musi wykazać, że narusza on jego interes prawny lub uprawnienie i że taki interes czy uprawnienie istnieje.
To, że ktoś oddycha zanieczyszczonym powietrzem, w tym przypadku nie wystarczy. Program ochrony powietrza jest bowiem prawem lokalnym. – A ono musi być proporcjonalne. Czyli ma rozwiązywać systemowy problem, a przejęte rozstrzygnięcia muszą brać pod uwagę korzyści i koszty – tłumaczy Marcin Podgórski, dyrektor departamentu gospodarki odpadami, emisji i pozwoleń zintegrowanych w Mazowieckim Urzędzie Marszałkowskim. I nie ma wątpliwości, że niezadowoleni będą – zarówno po stronie tych, którzy chcieliby, żeby ochrona powietrza była jak największa, jak i tych, dla których obciążenia mogą się okazać nadmierne.
