Czy można być cynicznym graczem i przyjaznym współpracownikiem?
Jestem menedżerem i ze zdziwieniem obserwuję codzienność firmy, w której pracuję. Otóż szefowie dużo mówią o nowoczesnym zarządzaniu, uczeniu się zarówno pracowników, jak i samej organizacji. Były nawet przeprowadzone na ten temat ciekawe szkolenia. Jednocześnie w sprzedaży naszych produktów i usług stosujemy stare, wypróbowane sztuczki. Cały czas liczy się skutek - na dziś i najwyżej jutro - bo wszystkiemu przygląda się mityczny zarząd i jak spadną wyniki, to... Mam poczucie narastającej paranoi. Mamy być samodzielni, lecz jesteśmy ubezwłasnowolnieni wskutek ręcznego sterowania każdym naszym zachowaniem. Mamy myśleć strategicznie, budować relacje z klientami, a jednocześnie wcisnąć klientowi co się da, bo przecież najważniejszy jest ów rezultat. Bierzmy na siebie odpowiedzialność, ale pamiętajmy, że hierarchia służbowa jest najważniejsza. Te sprzeczności są chyba gorsze niż twardy biznes, w którym chodzi tylko o zysk.
