Przegląd prasy zagranicznej
Systematyczni niszczyciele
Wzajemny mobbing między pracownikami i przełożonymi jest oznaką złej kultury firmowej - pisze Petra Oberhofer w portalu Business-wissen.de z 17 czerwca. Tam, gdzie ludzie razem pracują i z konieczności muszą ze sobą jakoś współżyć, rzeczą normalną są powstające niekiedy konflikty. Który pracownik nie irytuje się czasem "na tych na górze"? I który szef nie podnosi od czasu do głosu lub niesłusznie krytykuje? Krytyczny, ale konstruktywny dialog pozwala znaleźć optymalne rozwiązanie i poprawić błędy. Inaczej sprawa wygląda, kiedy za tymi zachowaniami kryje się chęć systematycznego niszczenia drugiej osoby. Mamy wtedy do czynienia z mobbingiem - czasem zwanym też bossingiem, kiedy to szef mobbuje pracownika lub, znacznie rzadziej, staffingiem, kiedy to pracownicy nękają szefa.
Bossing to dla pracownika poważny problem, gdyż na ogół nie ma on szans, by z nim sobie poradzić. Ofiara jest już na liście do odstrzału, a występowanie przeciwko własnemu przełożonemu nie jest rzeczą prostą. Ataki mogą przybierać różne formy: szef ośmiesza pracownika przed zespołem; obarcza go zadaniami, którym ten nie może sprostać; pozbawia go wszelkich przywilejów i dostępu do informacji; szykanuje, upokarza, wytyka błędy, prawi złośliwości i podburza zespół przeciwko ofierze. Ofiarą bossingu może stać się każdy pracownik, jeśli dość wcześnie nie spostrzeże, że sytuacja rozwija się w niebezpiecznym kierunku. Powinien wówczas postarać się o poważną rozmowę z przełożonym i przedstawić mu swoje problemy. Być może sam przełożony nie dostrzegł, że coś jest nie w porządku i spróbuje potem naprawić sytuację. Pomocne może też być pokazanie przez pracownika własnej siły ("Nie pozwolę się panu mobbować"), a jeśli i to nie poskutkuje, zwrócić się do wyższej instancji lub porozmawiać o sprawie z kolegami. Ważne jest przy tym zebranie dowodów ataków ze strony szefa, w postaci świadków, zdjęć, e-maili itp.
Pracownicy, z racji hierarchicznego podporządkowania szefowi, częściej czują się ofiarami mobbingu niż odwrotnie. Tylko 2,3 proc. przełożonych w Niemczech przyznaje się do staffingu, mobbowania przez pracowników, choć statystyka nie odpowiada na pytanie, czy szefowie być może nie dostrzegają, że są mobbowani lub mobbing w stosunku do nich jest nieskuteczny. Próby mobbingu gasną w zarodku, jeśli nie osiągają celu. Szefowie pozwalają się rzadziej nękać przez pracowników, gdyż dzięki swojej pozycji mają lepsze możliwości obrony. A nawet jeśli dochodzi do staffingu, który szef przyzna, że jest mobbowany? Obawa przed utratą prestiżu i autorytetu jest zbyt duża. Dlatego liczba ofiar staffingu jest z pewnością wyższa, niż pokazują oficjalne cyfry.
