Przegląd prasy zagranicznej
Nie popaść w wirówkę
Wypalenia zawodowego nie należy mylić z przeciążeniem, na które nie pomagają żadne terapie - pisze Maria Holzmueller z "Sueddeutsche Zeitung" z 20 sierpnia. Syndrom wypalenia zawodowego wisi niczym miecz Damoklesa nad każdym pracownikiem. Często firmy próbują temu przeciwdziałać. Trochę jogi, seminaria na temat zarządzania czasem, regularne pauzy w pracy - większość pracodawców sądzi, że to pomoże. Dodatkowo oferują oni swoim pracownikom seminaria zdrowotne, a psychologowie ostrzegają przed przesadnym perfekcjonizmem.
Wszystko na próżno - mówi psycholog i coach biznesu z Norymbergi, Markus Vaeth. Jego zdaniem, aby naprawdę przeciwdziałać dolegliwościom psychologicznym w miejscu pracy, trzeba zmienić istniejące struktury w przedsiębiorstwach. Uważa on, że większość zatrudnionych nie cierpi na syndrom wypalenia, lecz są oni po prostu przeciążeni procesami pracy, co w istocie trzeba nazwać syndromem wypalenia strukturalnego. W odróżnieniu od pierwszego syndromu, drugi syndrom jest niezależny od czynników osobistych.
Na pracowników może to działać otrzeźwiająco. Kto sądził, że może sam aktywnie działać na rzecz swojego zdrowia, napotyka, według Vaertha, nieprzezwyciężalne granice. Własna osobowość jest bowiem najgłębszym kołem w systemie przedsiębiorstwa. Zanim on sam cokolwiek podejmie, aktywność musi wykazać firma i zmienić swoje struktury. Dotychczasowe działania firm były, jego zdaniem, niewystarczające. Seminaria zdrowotne i zarządzanie zdrowiem ograniczały się wyłącznie do kwestii wypalenia zawodowego. Kłopot w tym, że prawdziwa ochrona zdrowia zatrudnionych wymaga zmiany zasadniczych elementów, które w dłuższej perspektywie sprzyjają zachorowalności w miejscu pracy, np. wielozadaniowość. Dzisiaj pracownicy muszą jednocześnie opracowywać dokumenty, kontrolować e-maile, być maksymalnie skoncentrowani na zebraniu i odbierać liczne telefony. Taki stan rzeczy nie może funkcjonować, gdyż każdy człowiek może skupiać się na jednej czynności w jednym punkcie czasowym. Szefowie powinni zgodzić się z tym, że ich pracownicy mogą załatwić tylko jedną sprawę po drugiej - i tę akceptację im zakomunikować.
