Między silver powersem a iGenem
Jednym z aspektów zarządzania różnorodnością jest zarządzanie międzypokoleniowe. Wielu badaczy spiera się, czy pokolenia rzeczywiście się różnią i czy przynależność do arbitralnie określonego pokolenia może być wyznacznikiem tego, jak traktować konkretnego pracownika. Tak jak każda klasyfikacja również ta nie mówi, że wszyscy ludzie z danego pokolenia są tacy albo inni, ale zwraca uwagę na fakt, że możemy istotnie się różnić i nie jest to w żadnym wypadku zła wola lub roszczeniowość. Musimy się nauczyć podchodzić do siebie nie z tolerancją (ja ciebie toleruję), ale i akceptacją (jesteś inny i masz do tego prawo).

Zarządzanie zespołem międzypokoleniowym to umiejętność wykorzystywania różnic między pracownikami w celu osiągnięcia lepszych wyników organizacji. Bardzo ważne jest to, że mówimy o różnicach, w żaden sposób nie jest stygmatyzujące. Po prostu uznajemy, że się różnimy i mamy różne podejście do tych samych spraw.
Jedno pojęcie, wiele znaczeń
W jednym z artykułów, autor opisywał badania nad rozumieniem poszczególnych słów przez przedstawicieli różnych pokoleń. Używamy bowiem tych samych słów, ale mają one dla nas inne znaczenie. Zobrazował to pojęciem „wolność”. I tak dla pokolenia BB (ur. w latach 1946–1964) wolność była synonimem do pojęcia „niepodległość”, dla pokolenia X (ur. 1965–1979) wolność wiązała się w wolnością gospodarczą, czyli możliwością zakładania własnego biznesu. Kolejne pokolenie Y (ur. 1980–1989) wolność wiązała z możliwością przemieszczania się bez paszportu, bez wiz. Jeszcze inaczej podchodziło do omawianego pojęcia pokolenie C (ur. 1990–2000)
