Spokój da się wytrenować

Trenowanie spokoju staje się dziś jedną z kluczowych kompetencji rozwoju osobistego. Spokoju można się nauczyć – i nie chodzi wyłącznie o zewnętrzne rozluźnienie, ale przede wszystkim o umiejętność reagowania z wewnętrzną równowagą na zmieniające się okoliczności. To zdolność adaptacji do codziennych wydarzeń, także tych organizacyjnych, bez wpadania w emocjonalny „sztorm”. Jak budować w sobie taki spokój i dlaczego warto robić to świadomie podpowiada Paweł Węgier, trener spokoju.
Wyobraźmy sobie, że mamy wirtualne konto spokoju, na które możemy wykonywać codzienne, drobne przelewy. Każda minuta świadomego oddechu, krótkiego spaceru czy zatrzymania się choćby na chwilę powoduje, że to konto stopniowo się zapełnia. Jeśli jednak odkładamy dbanie o siebie na później, licząc na to, że wyrówna nas dopiero dwutygodniowy urlop, szybko okazuje się, że saldo wynosi zero - a my nawet nie wiemy, jak je odbudować. W tej metaforze ważne jest także to, na co każdego dnia wydatkujemy energię. Gdy działamy na rezerwie, jak smartfon z niemal rozładowaną baterią, nasz mózg zaczyna funkcjonować tunelowo. Osoby będące pod wpływem silnego stresu potrzebują nawet trzydziestu minut w lesie, aby w ogóle zauważyć śpiew ptaków. Spokój wymaga regularnych mikrodziałań, a nie jednorazowej próby regeneracji.
