Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-03-29

Nigdy nie udawałam Białorusinki

Agnieszka Romaszewska-Guzy, dziennikarka telewizyjna i prasowa, w latach 2007–2024 dyrektorka BiełsatuAgnieszka Romaszewska-Guzy, dziennikarka telewizyjna i prasowa, w latach 2007–2024 dyrektorka Biełsatu

Fascynuje mnie walka z putinowską propagandą. Ale czy chciałabym wrócić do małej, czysto białoruskiej stacji na królową pszczół? Chyba nie

Z Agnieszką Romaszewską-Guzy rozmawiają Marek Mikołajczyk i Michał Potocki

Czym się pani teraz zajmuje?

Zbieraniem swojego życia do kupy. Przygotowuję też videobloga. Ma już nazwę: „Badanie rzeczywistości”. Zastanawiam się też, jak ratować Biełsat finansowo, czy i gdzie można pozyskać pieniądze, jakie jeszcze są możliwości. A także przygotowaniem świąt.

O czym będzie ten blog?

Na rynku jest deficyt opowiadania o faktach. Widzę to na przykładzie Biełsatu. Czytam dane dotyczące jego budżetu i widzę, że normalny człowiek, który nie ma do czynienia z telewizją, nic z tego nie rozumie. Raz słyszy, że pieniądze są, drugi raz, że ich nie ma. Każdy mówi co innego. Pierwszy odcinek zamierzam poświęcić temu, jak wygląda sprawa Biełsatu. Dalej chciałabym się zajmować głównie relacjami Polska–Wschód, polityką ostatnich 30 lat.

Czyli zmienia pani krąg odbiorców. Biełsat był kierowany do zagranicy, a blog będzie dla Polaków.

Nigdy nie udawałam Białorusinki, więc tutaj nic się nie zmieniło. Moim dziennikarzom starałam się przekazać, że mamy się trzymać rzeczywistości, dla kogo byśmy nie nadawali. Często jest tak, że jeden polityk mówi, iż stół jest czarny, a drugi, że biały – możemy to wszystko zacytować, ale ostatecznie widz nie będzie wiedział, że ten stół nie jest nawet pomalowany. Niestety w tej chwili dziennikarstwo często skupia się na tym, co powiedzieli różni aktorzy życia publicznego. Co gorsza, kontrowersje dotyczą też faktów, a nie tylko ocen.

Press Club Belarus publikuje rankingi białoruskich mediów pod względem standardów dziennikarskich. Biełsat wypadał w nich słabo, wręcz na poziomie rosyjskiego Sputnika Biełaruś. Najczęstszym zarzutem było właśnie mieszanie faktów i ocen.

W swoim czasie bardzo się przejmowałam tym, że te rankingi zaszkodzą finansowaniu Biełsatu. Sprawdzałam więc, jak są tworzone. Ich metodologia była wadliwa. Można ją zastosować do mediów drukowanych, ale niekoniecznie do elektronicznych. Regularnie dostawaliśmy np. zero punktów za niepodawanie źródeł informacji. Jeżeli mówiliśmy, że np. Pawieł Siewiaryniec (lider białoruskiej chadecji – red.) został wypuszczony z aresztu, to nie zaznaczaliśmy, że powiedziała nam to jego żona. Poza tym źródeł informacji agencyjnych nie podaje się w krótkich materiałach telewizyjnych, chyba że są ekskluzywne. Moim zdaniem ten ranking był wobec nas nieuczciwy. Mieszanie informacji i komentarzy? W walce z autorytarnym reżimem, w której ma się do czynienia ze światem oczywistych ocen, często czarno-białym, trudno to do końca oddzielić. Z białoruskimi mediami niezależnymi jest taki problem, że rywalizują o tych samych donatorów. Byliśmy obiektem zazdrości, że mamy tyle pieniędzy. Z Press Clubem konkurowaliśmy o projekt z Thomson Reuters. Myślę, że poważnie nam zaszkodzili tymi rankingami.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00