Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2023-12-22

Pęknięte tożsamości

Wiele osób ma w rodzinie przodków, którzy pracowali na rzecz państwa socjalistycznego. W naszym myśleniu o PRL brakuje mi więc niuansów

z Magdą Szcześniak rozmawia Jędrzej Dudkiewicz

Magda Szcześniak, kulturoznawczyni i historyczka kultury, adiunktka w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, autorka książki „Poruszeni. Awans i emocje w socjalistycznej Polsce”

Magda Szcześniak, kulturoznawczyni i historyczka kultury, adiunktka w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, autorka książki „Poruszeni. Awans i emocje w socjalistycznej Polsce”

PRL z oczywistych powodów nie kojarzy się większości z nas pozytywnie. Gdy tylko ktoś wspomni coś pozytywnego o tych czasach, podnoszą się rwetes i oskarżenia o „komunizm”.

Jesteśmy bardzo przywiązani do czarno-białej wizji PRL, w której dzielne i prawe społeczeństwo stawiało opór złej władzy. Gdybyśmy przyznali, że struktura klasowa uległa wtedy gruntownej reorganizacji, w wyniku czego wiele grup społecznych doświadczyło awansu, ocena okresu musiałaby zostać zniuansowana. Musielibyśmy się zastanowić nad pozytywnymi emocjami, które wiele osób żywiło względem socjalizmu. Składały się na nie zarówno wdzięczność i przywiązanie do patronki awansu, jak postrzegano Polskę Ludową, jak i duma związana z możliwością przemiany klasowej. Wiele osób przemianę struktury społecznej po wojnie – a więc awans społeczny klas ludowych i deklasacje grup uprzywilejowanych, np. ziemiaństwa – postrzegało jako akt dziejowej sprawiedliwości. Takie zmiany jak reforma rolna, elektryfikacja wsi, rozbudowa systemu edukacji i placówek opiekuńczych, wprowadzenie urlopów wypoczynkowych czy uprzemysłowienie były przez większość osób awansujących oceniane pozytywnie, choć niebezkrytycznie.

Teraz mówimy o marcach, czerwcach i sierpniach, a pomiędzy nimi jakby nic nie było.

Równocześnie od czytelników mojej książki często słyszę, że opowiada ona historię członków ich rodziny – „moja babcia/mój dziadek przenieśli się ze wsi do miasta, dostali pierwszą pracę w fabryce albo poszli na studia, awansowali społecznie”. Mam wrażenie, że świadomość tej wielkiej zmiany, która nastąpiła po 1945 r., istnieje, a równocześnie jest odłączona od myślenia o PRL jako systemie. A przecież został on zaprojektowany właśnie tak, żeby pobudzać mobilność społeczną, choć oczywiście mechanizm nie zawsze działał, a w pewnym momencie dynamika tych procesów zaczęła poważnie spadać.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00