Artykuł
Postzachodni ład to złudzenie
Wołodymyr Zełenski na spotkaniu z europejskimi przywódcami w Brukseli, 9 lutego 2023 r.
Z punktu widzenia Rosji Ukraina to trofeum w maczystowskiej grze wielkich mocarstw. Ludzie w Moskwie uważają, że mają prawo do podporządkowywania sobie sąsiednich krajów, a Zachód powinien to uznać
Z Aliakseiem Kazharskim rozmawia Emilia Świętochowska
Nie ma pan poczucia, że w ostatnim roku historia niesamowicie przyspieszyła?
Mam, i to coraz bardziej od 2020 r. Pochodzę z Białorusi, a więc dla mnie wojna nie zaczęła się w 2022 r., lecz dwa lata wcześniej. W kraju wybuchły wtedy protesty, a autorytarny reżim Łukaszenki przerodził się w reżim neototalitarny. Wszystko to jest bardzo blisko powiązane z wojną w Ukrainie.
„To, co się dzieje w Ukrainie, jest winą Zachodu” - przekonują od początku wojny przedstawiciele realizmu. Zgodnie z ich narracją rozszerzenie NATO na wschód i obiecanie członkostwa w Sojuszu Ukrainie i Gruzji było ingerencją w strefę wpływów Rosji. Wspieranie przez USA i UE demokratycznych ruchów w krajach postradzieckich to nic innego jak próba wciągnięcia ich w zachodnią orbitę. Rosja - twierdzą realiści - poczuła się zagrożona na własnym podwórku, więc było jasne, że będzie chciała zrobić tam porządek. Czy możemy już odesłać tę szkołę myślenia na śmietnik historii?