opinia
Osiem jak osiemnaście. Wojska Macierewicza dojrzały
Wojska Macierewicza – takim mianem dzisiaj rządzący politycy jeszcze kilka lat temu określali Wojska Obrony Terytorialnej, które Antoni Macierewicz, ówczesny minister obrony narodowej, powołał do życia w 2016 r. Początki były trudne. Choćby z powodu tego, że ten polityk wsławił się działaniami co najmniej kontrowersyjnymi, przez wielu uważanymi za sprzeczne z interesem państwa polskiego, jak choćby publikacja tzw. raportu o WSI.
Ale „terytorialsi”, jak sami się zaczęli nazywać ci żołnierze, kalecząc przy tym dotkliwie język polski, od początku byli oczkiem w głowie rządzących. Macierewicz chciał ich nawet wysyłać przeciw żołnierzom rosyjskiego specnazu. Jednak to dzięki jego poparciu otrzymywali lepszy sprzęt niż regularne wojsko zawodowe, na co uwagę zwracała m.in. Najwyższa Izba Kontroli. Generał Wiesław Kukuła, dziś szef sztabu, wówczas dowódca WOT, tłumaczył to tym, że być może inne rodzaje wojsk mają zbyt skostniałe struktury. W mojej ocenie wpływ miały i poparcie polityczne, i biurokracja. Faktem jest to, że to żołnierze WOT pierwsi w Wojsku Polskim zaczęli używać karabinków GROT, a dziś są one powszechne także wśród żołnierzy zawodowych. Wcześniej zakupy takiego sprzętu przegrywały z wojskowym



