Zjawisko urban sprawl – drogie, niekomfortowe, nieekonomiczne
Brak zieleni, mieszkań komunalnych i miejsc parkingowych, nadmierny hałas czy zanieczyszczenie powietrza nie są jedynymi zmartwieniami gospodarzy aglomeracji miejskich. Dziś kłopotów przysparza dodatkowo eksurbanizacja lub suburbanizacja (urban sprawl). Mówiąc inaczej - rozlewanie się miast. Zjawisko to ogranicza dostęp mieszkańców do usług, administracji, opieki zdrowotnej, komunikacji, edukacji i rozrywki.
Historycznie rzecz ujmując, winą za to zjawisko należy obarczyć rozwój kolei i motoryzacji. Te środki transportu umożliwiły bowiem ludziom przemieszczanie się i szukanie siedlisk z dala od centrów miast, ale blisko np. stacji kolejowej. Eksurbanizację obserwujemy właśnie od połowy XIX wieku. Dzięki kolei szynowej, a później samochodom (wypierającym również transport publiczny), z peryferii miast szybko dojeżdżało się do pracy, na zakupy, do teatru czy na stadion sportowy.
Rozlewanie się miast ma swój początek w USA. Klasycznym przykładem karykatury urbanizacyjnej jest San Diego. Przedostanie się z jednego końca miasta na drugi wymaga pokonania 200-kilometrowej trasy. |
Urban sprawl w Polsce
Urban sprawl
