Czy Sąd Najwyższy jest delulu?
Najpierw SN podjął w składzie siedmiu sędziów uchwałę mówiącą jedno, by następnie – w tej samej sprawie – wydać wyrok, w którym stwierdził drugie
Teoretycznie Sąd Najwyższy powinien być najistotniejszym elementem polskiego systemu sądowego. W art. 175 konstytucji stanowiącym, że wymiar sprawiedliwości w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują: SN, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe, jest wymieniony na pierwszym miejscu. Ograniczając dalsze rozważania do sądownictwa w sprawach cywilnych, wypada przypomnieć, że SN nie jest klasyczną trzecią instancją, lecz – co wielokrotnie sam podkreśla w swym orzecznictwie – „sądem prawa”, organem ochrony prawnej, którego podstawowym zadaniem realizowanym poprzez rozstrzygnięcia w indywidualnych sprawach jest rozwiązywanie istotnych zagadnień prawnych oraz wykładnia przepisów budzących poważne wątpliwości lub wywołujących rozbieżności w orzecznictwie. Gdy SN podejmie uchwałę siłą całej izby lub połączonych izb, automatycznie uzyskuje ona moc zasady prawnej. Gdy SN podejmie uchwałę siłą powiększonego składu siedmiu sędziów, uzyska ona moc zasady prawnej, gdy tak zostanie postanowione. Co jednak istotne, gdy zapadnie uchwała powiększonego składu w konkretnej sprawie – jest ona zawsze wiążąca w dalszym toku danego indywidualnego postępowania cywilnego, w którym została wywołana (art. 397 par. 2 kodeksu postępowania cywilnego). Z kolei ze względu na pozycję w systemie i autorytet każda prawna wypowiedź SN powinna mieć znaczenie dla kształtowania kierunków orzecznictwa, a zarazem stanowić azymut pomagający prawnikom rozwiązywać problemy w wykładni i zastosowaniu przepisów.
