Personel i Zarządzanie 13/2003 z 01.07.2003, str. 61
Data publikacji: 03.07.2018
Sposób na syndrom katakumb
Gdy państwowe przedsiębiorstwo zostaje przejęte przez zagraniczny koncern, jest to ogromna zmiana przede wszystkim dla pracowników. Zmienia się styl pracy, wymagania i sposoby oceny. Łatwo przestawić produkcję i dokupić nowe maszyny, o wiele trudniej uporać się z mentalnością ludzi, którzy z natury rzeczy są niechętni wszelkim zmianom. Pracownicy, nie chcąc protestować oficjalnie, tworzą nieformalne ogniska oporu. Innymi słowy - schodzą do katakumb. Jak ten problem rozwiązać? Odpowiedź daje publikowane tu studium przypadku z firmy Rhodia.
Edyta GÓRECKA
Autorka była (w czasie powstawania artykułu) dyrektorem personalnym w firmie Rhodia.
Jacek BOBROWICZ
Autor jest dyrektorem generalnym w firmie Rhodia.
Marek MAŁKOWICZ
Autor jest właścicielem firmy szkoleniowej Ośrodek Treningów i Konsultacji INTEGRA.
Kontakt: personel@infor.pl
Pojawienie się w Zakładach Włókien Chemicznych „Stilon” SA w Gorzowie Wielkopolskim inwestora strategicznego Rhodia Engineering Plastics spowodowało początek wielkiego postępu w firmie - zmieniły się technologie, produkty i profil produkcji. Zakłady przestawiły się z produkcji na kraj na produkcję eksportową. Temu postępowi towarzyszył jednak pewien problem: nastąpiły zmiany na poziomie organizacji, ale nie zmieniła się mentalność ludzi.
Zejście do katakumb
Chociaż w pracownikach był potencjał, chociaż byli w stanie dogonić światowe standardy produkcji, mieli odpowiednią wiedzę, to jednak brakowało im wiary w siebie, otwartości i inicjatywy. Ponieważ przeszłość kojarzyła się z poczuciem stabilizacji, a zmiany wiązały się z niepewnością, pracownicy ciągle rozpamiętywali, jak wspaniale było kiedyś. Mówiąc obrazowo - z obawy przed skutkami zmian pracownicy zeszli do katakumb.
Poniżej - wyliczenie zachowań typowych dla syndromu „zejścia do katakumb:
1. Traktowanie firmy i zwierzchników jako zagrożenia
Działania władz koncernu i bezpośrednich przełożonych były komentowane raczej negatywnie. Panowało przekonanie, że przełożonym nie można ufać. Firmę jako całość i poszczególnych zwierzchników traktowano jak zagrożenie.
