Wyrok WSA w Warszawie z dnia 19 sierpnia 2010 r., sygn. V SA/Wa 243/10
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w składzie następującym: Przewodniczący Sędzia NSA - Ewa Wrzesińska - Jóźków (spr.), Sędzia WSA - Piotr Kraczowski, Sędzia WSA - Joanna Zabłocka, Protokolant - Małgorzata Sieczkowska, po rozpoznaniu na rozprawie w dniu 19 sierpnia 2010 r. sprawy ze skargi V. Z. na decyzję Rady do Spraw Uchodźców z dnia [...] listopada 2009 r. nr [...] w przedmiocie odmowy nadania statusu uchodźcy i odmowy udzielenia ochrony uzupełniającej oraz wydalenia z terytorium RP wobec stwierdzenia, że nie zachodzą okoliczności udzielenia zgody na pobyt tolerowany; 1. uchyla zaskarżoną decyzję; 2. stwierdza, że zaskarżona decyzja nie podlega wykonaniu do czasu uprawomocnienia się wyroku.
Uzasadnienie
Przedmiotem skargi jest decyzja Rady do Spraw Uchodźców nr [...] z [...] listopada 2009 r., utrzymująca w mocy decyzję Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców z [...] kwietnia 2009 r. nr [...] w przedmiocie odmowy nadania statusu uchodźcy, udzielenia ochrony uzupełniającej oraz wydalenia z terytorium Rzeczypospolitej Polskiej wobec stwierdzenia, że nie zachodzą okoliczności uzasadniające udzielenie zgody na pobyt tolerowany.
Decyzja podjęta została w następującym stanie faktycznym i prawnym.
Obywatel B., V. Z. (zwany dalej: skarżącym) wnioskiem z 9 stycznia 2007 r. wystąpił do Prezesa Urzędu do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców, obecnie Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców (dalej: Szef Urzędu) o nadanie statusu uchodźcy na terytorium RP. W uzasadnieniu wniosku podniósł, że od 1996 r., pracował w urzędzie celnym gdzie poznał I. M., któremu w okresie przedwyborczym pomagał roznosząc ulotki. Dalej wyjaśnił, że mieli jednakowe poglądy polityczne, opozycyjne do władzy. W czerwcu 2006 r. został wezwany przez KGB. Poinformowano go, że dopuścił się jakiś zaniedbań w obowiązkach służbowych. We wrześniu 2006 r. został wezwany do prokuratury i tam pokazano mu dokumenty, gdzie były opisane jego rzekome przewinienia. Sugerowali, że wiedzą o nim wszystko, odebrał to jako groźbę i aluzję do znajomości z opozycyjnym działaczem.
