sądownictwo
Nowy prezydent, stare problemy
Brak realnych reform oraz nierozwiązany problem statusu sędziów, którzy zostali powołani po 2018 r. – to największe bolączki wymiaru sprawiedliwości
Obywatele coraz dłużej czekają na wyroki, a nawet gdy już je otrzymają, nie mogą być pewni, czy ich orzeczenie nie zostanie podważone z uwagi na to, że zostało wydane z udziałem tzw. neosędziego. Naprawa sądownictwa to ogromne wyzwanie, z którym póki co rząd nie był w stanie sobie poradzić. Przedstawiciele środowiska prawniczego mają nadzieję, że nowy prezydent włączy się w ten proces i nie tylko nie będzie rzucał obecnej większości parlamentarnej kłód pod nogi, ale wręcz będzie ją wspierał w tej misji. Pomysły na poprawę sytuacji w wymiarze sprawiedliwości już są. Jednym z nich jest cyfryzacja sądów, kolejnym usprawnienie procedur cywilnych i karnych. Bez zmian w sferze ustrojowej i uporządkowania sytuacji w Krajowej Radzie Sądownictwa, Sądzie Najwyższym czy Trybunale Konstytucyjnym sama poprawa pracy sądów nie wystarczy. Problem w tym, że to właśnie kwestie ustrojowe wydają się być tymi, co do których najtrudniej będzie znaleźć rządzącym porozumienie z nową głową państwa. Ich pomysły w tym zakresie polegają bowiem przede wszystkim na odwracaniu reform wprowadzonych przez obóz polityczny, który wsparł Karola Nawrockiego w trakcie kampanii wyborczej i z którym w bardzo wielu kwestiach nowemu prezydentowi jest po drodze.
Jakie są najważniejsze kwestie dotyczące wymiaru sprawiedliwości, nad którymi podczas swojej prezydentury będzie musiał się pochylić Karol Nawrocki?
Trybunał Konstytucyjny
TK wymaga gruntownej przebudowy. Koalicja rządząca przygotowała projekty ustaw, które w jej opinii miały rozwiązać problem tzw. sędziów dublerów, a więc osób, które zostały wybrane do TK na miejsca już obsadzone. Prezydent skierował jednak przyjęte przez parlament ustawy do TK, a ten uznał już jedną z nich za niezgodną z ustawą zasadniczą. Rządzący zapowiadali, że w przypadku takiego scenariusza po raz kolejny uchwalą taką samą lub bardzo podobną ustawę. Problem w tym, że nowy prezydent może – tak jak jego przeciwnik – nie chcieć jej podpisać. Wszystko dlatego, że większość parlamentarna uważa, że tzw. sędziowie dublerzy nigdy nie byli sędziami TK, a orzeczenia wydane z ich udziałem nie są wyrokami TK. Problem z TK jest jeszcze jeden. Otóż Sejm nie zamierza obsadzać miejsc w TK, które zwalniają się sukcesywnie z powodu upływu kadencji poszczególnych sędziów. To może spowodować, że TK już niedługo utraci zdolność do podejmowania decyzji w najważniejszych sprawach, a więc tych, które muszą być rozpoznawane w pełnym składzie. Wśród nich jest np. rozstrzyganie sporów między centralnymi konstytucyjnymi organami państwa czy stwierdzanie przeszkody w sprawowaniu urzędu przez prezydenta. Ustawa stanowi bowiem, że pełny skład to 11 osób. I dokładnie tyle dziś mamy sędziów TK. Tymczasem już w grudniu br. kończy się kadencja Michała Warcińskiego.
