Wojna otwiera nam oczy na dezinformację
Inwazja rosyjska na Ukrainę, nierzadko relacjonowana w mediach, zwłaszcza tych społecznościowych, pozwala dostrzec nie tylko kolumny wojsk rosyjskich i grozę wojny. Pokazuje też, jak walczy się za pomocą botowych kont na Twitterze czy pospiesznie stworzonych deepfake’ów

Atak Rosji na Ukrainę nie stworzył dezinformacji. Ta otacza nas od wieków, choć zapewne z różnym natężeniem była dostrzegalna, w zależności od możliwości wprowadzania przeciwnika w błąd. Nieprzypadkowo bardzo aktualne jest powiedzenie, że na wojnie pierwsza umiera prawda. Jednak bardzo często dokonuje ona żywota bynajmniej nie w wojennych okolicznościach. W zasadzie nie ma dnia, abyśmy nie byli bombardowani fałszywymi informacjami, zarówno w mediach tradycyjnych, jak i tych cyfrowych.
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez GfK Polonia dla Fundacji Digital Poland, aż 8 na 10 dorosłych Polaków doświadczyło dezinformacji, a najbardziej na fake newsy podatni są młodzi ludzie ufający mediom społecznościowym, którzy nie są w stanie samodzielnie odróżnić, co jest prawdą, a co fałszem. Social media oraz telewizja są prawdziwym dezinformacyjnym rajem. Dla dwóch trzecich badanych osób właśnie te kanały są podstawowym źródłem informacji o Polsce i świecie - wynika z raportu „Dezinformacja oczami Polaków”, opublikowanego w marcu 2022 r., a więc już po agresji rosyjskiej na Ukrainę.




