opinia
I śmiesznie, i strasznie
To, co się dzieje, tylko pozornie jest szokujące. Myślę, że główni aktorzy wydarzeń w żadnej mierze nie są ani zszokowani, ani tym bardziej zaskoczeni. Gra polityczna, którą od lat z zimną krwią prowadzą, przewiduje różne scenariusze i ma swoje konsekwencje. Z niektórymi mieliśmy do czynienia już dawno, z innymi mamy teraz. Spójrzmy na to tak: od kilku lat mamy sędziów i neosędziów, których prawo do orzekania w konkretnej sprawie może być kwestionowane. Jeśli nie są kwestionowane co do zasady ich wyroki, to tylko dlatego, że w sporze o wymiar sprawiedliwości doszło do wymuszonych „samoograniczeń” i wprowadzono tzw. test niezawisłości i bezstronności sędziego (w praktyce neosędziego). Mamy Trybunał Konstytucyjny lub trybunał Julii Przyłębskiej. Zasiadają w nim dublerzy, których trudno uznać za sędziów TK. W rezultacie o zgodności przepisów z konstytucją rozstrzygają coraz częściej sądy powszechne w ramach rozproszonej, i niestety dość dowolnej, kontroli, a orzeczenia trybunału mogą być (i bywają) ignorowane lub podważane, zaś sens jego istnienia negowany. O autorytecie nawet nie ma co wspominać. Mamy Sąd Najwyższy z sędziami i neosędziami oraz izby SN, które zdaniem instytucji unijnych oraz wielu polskich prawników i polityków nie są sądem. Mamy wciąż KRS/neo-KRS, w której zasiadają m.in. sędziowie wybierani przez Sejm. Obecnie mamy też prokuraturę, w której kierownictwiej dominują nominaci byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego i którą mimo to będzie chciał sprawnie zarządzać nowy minister sprawiedliwości i prokurator generalny. A warto przypomnieć, że przed laty dyskutowano oraz próbowano realizować ideę niezależnej prokuratury, która miałaby się koncentrować na jednym – jak najlepszym pełnieniu funkcji, do której jest powołana i




