opinia
Doktrynerstwo Komisji Europejskiej nadal żywe
Gdy w czerwcu 2024 r. prawica wygrała wybory do Parlamentu Europejskiego, najważniejsze pytania brzmiały, co ta zmiana oznacza dla Zielonego Ładu, czołowego osiągnięcia centrolewicowej Komisji Europejskiej poprzedniej kadencji, i czy zwycięska prawica obali znienawidzony przez siebie symbol lewicowego idealizmu.
Po powołaniu w grudniu 2024 r. centrowej, trochę mniej lewicowej KE, choć pod przewodnictwem tej samej Ursuli von der Leyen, wydawało się, że w polityce klimatycznej czeka nas kontynuacja. Ale od momentu powołania nowa-stara Komisja von der Leyen zaczęła skręcać w prawo, czego przejawem są pakiety rzekomo tylko upraszające regulacje klimatyczne, a de facto je osłabiające. Była to politycznie sprytna strategia.
Usuwając tylko najbardziej oczywiste symbole przeregulowania klimatycznego, von der Leyen unikała bezpośredniego starcia z lewicowymi członkami koalicji, czyli z Socjalistami i Demokratami oraz liberałami z Odnówmy Europę, którzy – obawiając się sojuszu Europejskiej Partii Ludowej z nawołującą do całkowitego rozmontowania Zielonego Ładu skrajną prawicą – w ciągłym napięciu monitorują, czy moment zdrady już nadszedł, czy jeszcze nie. Usuwając zarazem niektóre polaryzujące elementy regulacji, von der Leyen odbierała tlen skrajnej prawicy, gdyż nowa KE coś jednak robiła dla poprawienia konkurencyjności europejskiego przemysłu i naprawiała regulacje klimatyczne, zbyt szybko i niechlujnie uchwalone w zeszłej kadencji.




