teheran
Irańskie dylematy świata Zachodu
Porozumienie, wojna czy obalenie reżimu? Zachód zastanawia się, co zrobić z irańskim programem nuklearnym
Na tydzień przed inauguracją Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych przedstawiciele Unii Europejskiej, Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii spotkali się w Genewie z irańskimi dyplomatami. Rozmowy dotyczyły rozwijanego przez Teheran programu nuklearnego. W zeszłym tygodniu prezydent Francji Emmanuel Macron alarmował, że „zbliża się on do punktu krytycznego”. Iran określił te komentarze „bezpodstawnymi i kłamliwymi”. Tamtejsze władze zaprzeczają, jakoby ich celem była produkcja broni jądrowej, i przekonują, że działania nuklearne są „pokojowe” i „mieszczą się w ramach prawa międzynarodowego”.
Jednak szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Rafael Grossi poinformował niedawno, że Teheran wzbogacił już uran do 60 proc. czystości, zbliżając się do poziomu 90 proc. potrzebnego do wyprodukowania broni. „Jesteśmy zdeterminowani i wykorzystamy wszystkie narzędzia dyplomatyczne, aby uniemożliwić Iranowi zdobycie broni nuklearnej” – stwierdził wówczas tercet brytyjsko-francusko-niemiecki. Tego typu ostrzeżenia pojawiały się regularnie na przestrzeni ostatnich lat. Jednak poprzednie negocjacje z władzami w Teheranie, które odbyły się w 2021 r. w Wiedniu, zakończyły się niepowodzeniem. Tym razem Europejczycy przekonują, że rozmowy są na tyle konstruktywne, że planują dialog.
„Omówiliśmy nasze obawy i potwierdziliśmy nasze zaangażowanie w dyplomatyczne rozwiązanie” – przekazali w poniedziałek we wspólnym oświadczeniu Brytyjczycy, Francuzi i Niemcy. W podobnym tonie wypowiadał się wiceminister spraw zagranicznych Iranu Kazem Gharibabadi. „Rozmawialiśmy o niezbędnych do zawarcia porozumienia szczegółach dotyczących kwestii nuklearnych i zniesienia sankcji” – napisał dyplomata na portalu X. Presja Europejczyków na rozwiązanie dyplomatyczne wzrosła w związku z wygranymi przez Trumpa wyborami i brakiem pewności co do tego, jaką strategię wobec Iranu obierze jego administracja. Najnowsze postępy Iranu w dziedzinie technologii nuklearnej stawiają obejmującego niedługo najwyższy urząd republikanina przed kluczową decyzją: postawić na negocjacje i naciski dyplomatyczne czy zdecydować się na militarny atak na Iran, do czego jak zawsze zachęca Amerykanów Izrael, w tym Ron Dermer, wpływowy doradca premiera Binjamina Netanjahu. Bardziej prawdopodobny jest pierwszy scenariusz, choć w Waszyngtonie i w konserwatywnych mediach nie brakuje propagatorów drugiego rozwiązania.
Z otoczenia Trumpa płyną na razie zapowiedzi powrotu do strategii „maksymalnej presji”, czyli połączenia surowych sankcji i izolacji dyplomatycznej. W latach 2018–2020 takie podejście osłabiło gospodarkę Iranu, ale nie zmusiło Teheranu do ustępstw. – Wszystko może się zdarzyć, sytuacja jest dynamiczna – zapewniał w enigmatycznym stylu Trump. Między elektem a władzami Iranu jest sporo złej krwi. Republikanin jednostronnie wycofał USA z międzynarodowego układu nuklearnego z Iranem, a na początku 2020 r. zarządził zabicie w Bagdadzie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego. W ubiegłorocznej kampanii – jak oceniał amerykański departament sprawiedliwości – władze Iranu spiskowały natomiast w celu zamachu na Trumpa. Mimo braku zaufania między stronami Teheran po amerykańskich wyborach wysyłał sygnały dotyczące gotowości do rozmów. Do ułożenia relacji z Iranem w sposób pokojowy wzywają Stany Zjednoczone także ważne dla gospodarki amerykańskiej kraje Zatoki Perskiej na czele z Arabią Saudyjską.
Zmiany, do jakich doszło w ostatnich miesiącach na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza związane z obaleniem syryjskiego reżimu Baszara al-Asada i osłabieniem wspieranej przez Iran Osi Oporu, zachęciły Izraelczyków, a wraz z nimi część Amerykanów, do rozważenia jeszcze jednego scenariusza. Niektórzy urzędnicy twierdzą, że irański reżim jest na tyle niepopularny i słaby, że rozwiązanie to nie porozumienie nuklearne, ale mały impuls, który doprowadziłby do powtórzenia scenariusza z Syrii i obalenia ajatollahów. Reżim znajduje się w trudnej sytuacji z powodu porażek, jakie Iran poniósł w Syrii i Libanie, a do tego dochodzą kłopoty wewnętrzne: kryzys gospodarczy, w tym załamanie waluty, i energetyczny, w wyniku którego miliony Irańczyków nie są w stanie ogrzać tej zimy swoich domów. Na Zachodzie pojawiły się więc kalkulacje, że niezadowolenie mieszkańców może się przerodzić w bunt, dzięki któremu władzę przejęłyby siły skłonne do ustępstw w relacjach ze światem. ©℗
Mateusz Obremski
Dziennikarz DGP
Karolina Wójcicka
Dziennikarka międzynarodowa DGP, współautorka podcastu Bliski Świat




