ZDROWIE
Reforma służby zdrowia nie jest nastawiona na prywatyzację
Polska ochrona zdrowia nie dzieli szpitali na dobre i złe, tylko na zadłużone i bardzo zadłużone. Prób zmian dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia było wiele. Czy tym razem rządowe propozycje będą właściwe? Może warto uczyć się od samorządów, które podjęły ryzyko i same zreformowały placówki zdrowia na swoim terenie.
Brak zmian systemowych powoduje, że długi publicznych szpitali wciąż rosną. Tylko 15% lecznic nie narzeka na brak pieniędzy. Większość wynosząca ok. 60% może pochwalić się średnią kondycją finansową. Reszta - nie licząc niewielkiej grupy szpitali postawionych w stan likwidacji - ma bardzo trudną sytuację albo zachwianą płynność finansową.
Wzrost kosztów jest skutkiem przede wszystkim podwyżek wynagrodzeń oraz koniecznych inwestycji. Około 40% budynków szpitalnych (część z nich ma ponad 100 lat) wymaga gruntownych remontów. W październiku br. rząd przyjął pakiet ustaw zdrowotnych. Jedna z nich przewiduje, że samorządy, które nie przekształcą szpitali w spółki, będą musiały spłacać ich długi.
