Artykuł
Drogi Święty Mikołaju
To znowu ja. Co prawda w zeszłym roku, rozczarowany Twoją postawą, odgrażałem się, że więcej już do Ciebie nie napiszę, ale jak widzisz, nie wytrwałem w tym postanowieniu. Jak może pamiętasz, w mej ostatniej, przydługiej epistole i tak Cię o nic nie prosiłem. Ograniczyłem się do odmalowania degrengolady naszej rzeczywistości polityczno-prawnej. A to oznacza, że wisisz mi jeden prezent.
Skoro nawet już moje dzieciaki na pytanie, co chciałyby dostać na Gwiazdkę, coraz częściej zamiast „gry”, „książki” czy „zabawki” mówią „kasę”, to chyba najwyższa pora przestać owijać w bawełnę. Zamiast prosić o prezenty w stylu „dobra legislacja”, czas porozmawiać o pieniądzach. Wiem, wiem, dżentelmeni o nich nie rozmawiają, ale ja za dużo przeklinam, a Ty masz zbyt podejrzanie czerwony nos, by można było nas uznać za dżentelmenów, więc się nie wywiniesz.
Tak, wiem, jest inflacja i dosypywanie pieniędzy z helikoptera nie pomaga w jej zwalczaniu. Pamiętam też o „13”, „14” czy „15” dla emerytów i wiem, że skoro przed nami rok wyborczy, to na tym się z dużym prawdopodobieństwem nie skończy. Owszem, pamiętam o 500 plus i widzę, jak zjednoczona tylko z nazwy prawica z obrzydzeniem zabiera się do zjadania żaby w postaci zmian w sądownictwie, byleby tylko dostać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. O dodatku węglowym też słyszałem. Ale nie o tym chciałem rozmawiać. Bo wiesz, mnie chodzi o pieniądze za pracę. No i