wywiad
Gra na nie do końca równym boisku
Onasz: Nawet jeśli KO wyprzedzi Zjednoczoną Prawicę o 1–2 pkt proc., to i tak oczekujemy, że to Zjednoczona Prawica będzie miała więcej mandatów, bo poszczególne elementy systemu wyborczego do tego prowadzą
„Musimy doprowadzić do mijanki z PiS i sprawić, by d’Hondt pracował na nas, a nie na nich” – powiedział nam ostatnio ważny polityk PO. Co miał w praktyce na myśli?

dr Maciej Onasz, politolog z Katedry Systemów Politycznych Uniwersytetu Łódzkiego
dr Maciej Onasz, politolog z Katedry Systemów Politycznych Uniwersytetu Łódzkiego
Nie można powiedzieć, że ta wypowiedź w 100 proc. mija się z rzeczywistością, niemniej albo ten polityk nie do końca rozumie, jak działa polski system wyborczy do Sejmu, albo dokonał daleko idącego uproszczenia. Może oczekiwanie jest takie, że jeśli Koalicja Obywatelska miałaby choć minimalnie wyższe poparcie niż Zjednoczona Prawica, to nagle system wyborczy przyzna jej ekstramandaty. Ale to tak nie działa, bo nawet jeśli KO wyprzedzi Zjednoczoną Prawicę o 1–2 pkt proc., to wciąż oczekujemy, że to Zjednoczona Prawica będzie miała więcej mandatów, bo poszczególne elementy systemu do tego prowadzą.
Dlaczego? To efekt przeliczania mandatów według metody d’Hondta?
Też, ale raczej chodzi o całość systemu, którego metoda d’Hondta jest jedynie elementem. Musimy pamiętać, że mandaty w wyborach do Sejmu są dzielone w 41 okręgach wyborczych, a nie w skali kraju. Jeśli w słupkach sondażowych czy exit polls zobaczymy, że np. PiS ma 30 proc., a KO 32 proc., to te wartości jeszcze nie są podstawą do dokonania podziału mandatów w tych 41, niezależnych od siebie okręgach. Nawet jeśli któreś z ugrupowań wygra w kraju, nie gwarantuje mu to zwycięstwa we wszystkich okręgach wyborczych. Wynik ogólnopolski decyduje przede wszystkim o tym, czy dane ugrupowanie weźmie udział w podziale mandatów. Aby tak było, komitet musi uzbierać przynajmniej 5 proc. głosów, a koalicyjny komitet – 8 proc. Już więc widzimy, że na cały system składają się m.in. metoda d’Hondta, okręgi wyborcze, progi wyborcze. Metoda d’Hondta ma taką specyfikę, że przy niej ugrupowania relatywnie silniejsze w okręgu uzyskują nie gorsze wyniki mandatowe, a najczęściej lepsze niż przy zastosowaniu innych metod.




