Plaga jedenasta: język prawa
Ta zmiana jest równie ważna jak obrona demokracji. Trzeba powiedzieć na głos, że „władza narodu” urządzana językiem dla niego niezrozumiałym jest atrapą swoich teoretycznych wzorców
W piśmiennictwie prawnym panoszy się koszmar. Język powszechnych przepisów prawa, jak również kontraktów biznesowych jest dla zwykłego człowieka nie do rozgryzienia. Mówią ex cathedra, że tak trzeba, ale albo błądzą, albo zwodzą. Prawo jest dla wszystkich, nie tylko dla kapłanów. W rezultacie jurystyczna zasada (po ichniemu paremia), że nieznajomość prawa szkodzi (ignorantia iuris nocet), jest cepem na obywateli bez dyplomu z prawa na piątki, a w biznesie rodzi koszty idące w miliardy. Ogólnospołeczne tego koszty są trudne do oszacowania, ale bardzo bezpiecznie można uznać, że są niezwykle wygórowane. Biznes podlicza sam siebie skrupulatnie, więc wiadomo więcej. Według szacunków firmy Acristas sprzed kilku lat globalne wydatki na prawników i w ogóle usługi prawne stanowią przeciętnie ok. 0,23 proc. całkowitych przychodów wszystkich firm świata, przy czym najbardziej obciążone są firmy średnie i małe, a takie dominują w Polsce.
Odcięcie maluczkich od rozumienia zawiłości porządku prawnego było w przeszłości naturalne. Powinnością europejskiego kmiecia było znać 10 przykazań, przestrzegać ich lub poddać się karze, gdy który uległ zakazanej pokusie. Prawo nieznane ludowi, z czasem także z racji językowych, było więc instrumentem ochrony praw mniejszości przed większością. Czasy się zmieniły, a język prawa jak był bezlitosnym narzędziem przemocy, tak nim pozostał. Lingwistyczną babraninę w ustawach, rozporządzeniach, zarządzeniach, ale też we wszelkich tzw. pismach urzędowych pojmuje bez wysiłku jakaś część prawników. Radzą sobie z nią, choć z trudem, mistrzowie gramatyki, stylów dziwacznych oraz interpunkcji. Są olbrzymie podejrzenia, że ci, którzy prawo piszą, też często nie rozumieją tego, co im wyjdzie spod piór. Najdziwniejsze, że mało kto z tego powodu złorzeczy. Jednak niekiedy cud się zdarzy i ktoś, nie byle kto, w sprawie się odezwie.




