opinia
Atak na Webera, czyli PiS na drodze do nieistotności

Wostatnich tygodniach politycy partii rządzącej znaleźli nowy zagraniczny cel ataku w imię krajowych korzyści wyborczych – Manfreda Webera, przewodniczącego największej grupy w Parlamencie Europejskim, Europejskiej Partii Ludowej (EPL).
Uderzenie padło tym razem na Niemca, który kieruje grupą parlamentarną, do której należą Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe, i który ostatnio atakuje Prawo i Sprawiedliwość. Szarża na niemieckiego europosła retorycznie rzeczywiście idealnie wpisuje się w od dawna stosowaną agresywną retorykę PiS w kontekście Unii Europejskiej, obliczoną na aplauz we własnym twardym elektoracie i strach u osób niezdecydowanych przed utratą suwerenności Polski.
Wypowiedzi Webera dla niemieckich mediów, choć ich główną motywacją był atak w antysystemowy AfD, rzeczywiście mogą być zaliczone do kategorii kontrowersyjnych i nieprzystających politykowi na tak wysokim stanowisku. Zwłaszcza w sytuacji potrzeby budowania spójności, także na forum unijnym, w obliczu rosyjskiego zagrożenia. Szef EPL wyraźnie stawia wszystko na opozycyjną kartę przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi w Polsce. Zresztą podobny – choć bardziej subtelny – polityczny manewr wykonała w zeszłym miesiącu włoska premier Giorgia Meloni podczas wizyty w Warszawie, gdy stwierdziła, że kolejna kadencja PiS byłaby korzystna dla Europy.



