Artykuł
ukraina
Do Kijowa wróciło światło
Kijowianka oświetla przystanek autobusowy podczas zaciemnienia osiedla
Wczoraj po 56 dniach w stolicy kraju wznowiono kursy tramwajów i trolejbusów. To symboliczny koniec zimy w ukraińskiej energetyce
Choć zima jeszcze się nie skończyła, Ukraina zaczęła sobie radzić z brakami prądu wywołanymi trwającym od końca września systematycznym ostrzeliwaniem infrastruktury energetycznej przez Rosjan. W kolejnych częściach kraju operatorzy rezygnują z czasowych wyłączeń prądu. W Kijowie nie było ich już od półtora tygodnia.
Początek lutego, sypialniane blokowisko na obrzeżach Kijowa. W okolicy trwa akurat zaciemnienie. Furczą agregaty prądotwórcze w zakładach usługowych. Przechodnie oświetlają sobie drogę latarkami i telefonami, by nie poślizgnąć się na nierównym, oblodzonym chodniku. Jesienią władze wprowadziły grafiki wyłączeń prądu. Dobę podzielono na trzy mniej więcej równe części. Czas, kiedy prąd jest, kiedy go nie ma i kiedy wyłączenia są możliwe w razie problemów z podażą energii. W zależności od osiedla wyłączenia się zazębiały, okresy bez prądu powtarzały się w cyklu trzydniowym, a grafik ogłaszano w internecie na cały tydzień. To pozwalało zaplanować sobie dzień. – Kiedy powrót z pracy przypada na okres bez światła, staram się pójść na zakupy albo spotkać ze znajomymi, żeby nie musieć wchodzić na siódme piętro na piechotę ani nie ryzykować utknięciem w windzie, gdy prądu nagle zabraknie – mówi 60-letnia Marija. W wielu windach pojawiły się paczki. Mieszkańcy bloków zostawiali sobie w nich latarki, wodę i przekąski, gdyby komuś przyszło czekać w ciemnej windzie na wznowienie dostaw energii.