Artykuł
opinia
W optyce Orbána lewica jest gorsza niż Rosja
Wczwartek i piątek na Węgrzech odbyła się Konferencja Konserwatywnej Akcji Politycznej (CPAC). Zebrali się na niej przedstawiciele środowisk konserwatywnych z Europy i Ameryki, a gospodarz, premier Viktor Orbán, zapowiedział przy okazji powstanie nowego sojuszu konserwatywnego.
Szef Fideszu po raz kolejny wezwał, by Donald Trump „znów uczynił Amerykę wielką”, a także „przyniósł nam pokój”. Orbán ponownie stwierdził, że gdyby prezydentem był Trump, do rosyjskiej inwazji na Ukrainę by nie doszło. Były prezydent Stanów Zjednoczonych wygłosił z wielkiego ekranu nagrane wcześniej przesłanie. W trakcie kolejnych przemówień zgromadzonych nie mówiono o zagrożeniu z Rosji, ale tym z Zachodu, związanym z „narzucanymi ideologiami” (gender, LGBT itd.). We własnym wystąpieniu Orbán zarzucał Zachodowi, że jego polityka „zawsze wpędza nas w wojnę”, bo w ramach eksportu demokracji podburza kraje, a następnie je porzuca bądź grzęźnie w „stworzonym przez siebie