Zadziałajmy na naszym morzu
Najwyższy czas zlikwidować nielegalny eksport rosyjskiej ropy przez Bałtyk. Jeśli kogoś nie interesuje los Ukrainy, to może przekona go troska o środowisko

Mijający tydzień przyniósł co prawda pewne taktyczne sukcesy Ukraińców, ale na froncie wciąż nie zanosi się na zdecydowane rozstrzygnięcie militarne. A już na pewno nie na takie, które pozwoliłoby myśleć o narzuceniu Rosji warunków kapitulacji. Także efekty dyplomatycznej izolacji Moskwy na arenie międzynarodowej nadal nie są zadowalające: szwajcarski szczyt pokojowy zakończył się mocno niejednoznacznym wynikiem, głównie z uwagi na ostrożne stanowisko kluczowych państw globalnego Południa. Wkrótce po jego finale Władimir Putin wybrał się zaś w podróż do Azji Południowo-Wschodniej.
Z Koreą Północną zawarł „pakt obronny”, który przez efekt synergii ułatwi obu dyktatorom materialne wspieranie (bronią, amunicją, instruktorami) przeróżnych antyzachodnich rebeliantów, dywersantów, terrorystów i zwykłych bandytów w różnych punktach globu. Niewykluczone też, że przełoży się na zwiększenie intensywności cyberataków. Drugim efektem jest oddanie przez Rosję dalekowschodniego kawałka swego terytorium – ujścia rzeki Tumen na styku z terytorium KRLD i za jej zgodą – do dyspozycji chińskiej. To spowoduje, że ChRL uzyska bezpośredni dostęp do Morza Japońskiego. Z punktu widzenia Tokio i sojuszników to wysoce prawdopodobna perspektywa prowokacji w bezpośrednim sąsiedztwie Japonii, a więc konieczność zaangażowania, nawet profilaktycznego, części posiadanego potencjału militarnego kosztem obecności np. na Morzu Południowochińskim, w


