Turbo-Donbas zamiast trwałego pokoju
Wydaje się, że rozwinięcie scenariuszy z Naddniestrza, Abchazji i Osetii Południowej satysfakcjonuje Kreml

„Zdjęcie rodzinne” z zakończonej 16 czerwca konferencji pokojowej w sprawie Ukrainy, która odbyła się w Szwajcarii, wygląda dość zabawnie. Widać na nim przedstawicieli 93 państw, z których 78 podpisało deklarację końcową. Za Wołodymyrem Zełenskim, przywódcą Ukrainy, stoją m.in. szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i prezydent Litwy Gitanas Nausėda. Obok premier Kanady Justin Trudeau i prezydent Andrzej Duda. Na dalszym planie inni liderzy. Ale osobą w centrum zdjęcia jest szef biura Zełenskiego, Andrij Jermak. Człowiek numer dwa w państwie, którego ego nie pozwalało mu skryć się w cieniu.
Jermak – ubrany w zielony, taktyczny strój – musiał się pokazać jako mąż stanu, który zorganizował coś wielkiego. W praktyce jednak ustalenia szczytu są umiarkowanie satysfakcjonujące. Ukraińcom udało się ściągnąć do Szwajcarii Indie, ale ostatecznie to państwo – reprezentujące w znacznej mierze interesy globalnego Południa – nie podpisało deklaracji końcowej. Podobnie jak RPA i Arabia Saudyjska. Nie mniej istotni gracze niż Nowe Delhi, tacy jak Brazylia, pojawili się jako obserwatorzy. Z kolei Chiny w ogóle odmówiły udziału w konferencji. I


