polityka
Koniec miesiąca miodowego
W USA rośnie zaniepokojenie ruchami administracji Donalda Trumpa. Nawet w republikańskich bastionach kongresmeni coraz częściej mierzą się z gniewem i rozczarowaniem wyborców.
Otwarte spotkania z wyborcami z okręgu to w USA dość bezpieczna dla polityków formuła. Większość w sali to na ogół zagorzali sympatycy. Jeśli pojawia się jakaś krytyka, to jest ona punktowa i łagodna. Spotkanie republikańskiego kongresmena Mike’a Flooda z Nebraski w ubiegłym tygodniu było jednak inne. Od samego początku przerodziło się we wzburzoną debatę pełną buczenia, głośno wyrażanych wyrzutów, a nawet oskarżeń o kłamstwa. Flood, reprezentujący okręg, w którym demokrata nie wygrał od lat 60. XX w., przez ponad godzinę mierzył się z krytyką, miał wyraźne problemy z odpowiedziami na pytania o Elona Muska, cła czy relacje z Ukrainą. – Mówi Pan, że wspiera NATO, że nie dopuści do cięć w Social Security, że popiera pan Ukrainę. Ale to tylko słowa, nie zrobił pan nic. Kiedy zacznie pan działać? – dopytywał jeden ze zgromadzonych.




