bezpieczeństwo
Wschodnia flanka bez dróg i torów
Europa ma problem z przerzucaniem wojsk z Zachodu na Wschód, a także w osi północ-południe wzdłuż potencjalnej linii frontu – alarmują wojskowi eksperci

Komisja Europejska już w 2018 r. dostrzegła, że infrastruktura transportowa, umożliwiająca szybki przerzut wojsk z zachodnich i południowych krajów Europy na flankę wschodnią NATO, nie jest w najlepszym stanie. Uchwalono wówczas program Stałej Współpracy Strukturalnej w Obronności (PESCO), a jego zadaniem było współfinansowanie niektórych inwestycji oraz usuwanie barier biurokratycznych. Potocznie nazwano to „wojskowym Schengen”.
Realnie jednak program ten zaczął działać dopiero w 2022 r. Już po rosyjskiej agresji na Ukrainę KE go zmodyfikowała, wydzielając w budżecie na lata 2021–2027 na inwestycje 1,7 mld euro. Pieniądze wydawane miały być przede wszystkim na infrastrukturę podwójnego zastosowania: wojskowego i cywilnego. Przeprowadzona przez Europejski Trybunał Obrachunkowy kontrola działania tego unijnego programu nie napawa optymizmem. Kontrolerzy uznali, iż na poprawę infrastruktury wydano bardzo małe pieniądze, porównując je do 324 mld euro przeznaczonych przez europejskie państwa na obronność. Zwrócili też uwagę, że wiele międzypaństwowych operacji militarnych blokowanych jest przez nadmierną biurokrację. Ujawnili, że są państwa, w których na wydanie pozwolenia przemieszczenia przez nie sprzętu wojskowego trzeba czekać aż 45 dni. Dodatkowo, w różnych państwach na drogach obowiązują różne limity dopuszczalnego obciążenia, co podczas ćwiczeń wojskowych powodowało, iż konwoje nie mogły legalnie nimi się poruszać. Wojskowi od lat ostrzegali, że trzeba zabrać się za rozwiązywanie tych problemów.




