opinia
Nie możemy być frajerami, czyli o nowelizacji prawa zamówień publicznych
Tu chodzi o równe reguły gry, to znaczy, mówiąc kolokwialnie, nie możemy być na tym globalnym rynku, użyję mocnego słowa, frajerami”. To słowa Ryszarda Petru, wypowiedziane w roli przewodniczącego sejmowej komisji ds. deregulacji podczas jednego z przedwakacyjnych posiedzeń. Przedmiotem obrad była wówczas nowelizacja prawa zamówień publicznych, która miała dostosować polski system prawny do wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. Kolin i Qingdao. W skrócie: chodziło o uregulowanie sytuacji wykonawców, dóbr i usług z tzw. państw trzecich, czyli np. z Chin czy Turcji. Proces legislacyjny przebiegł bardzo szybko i już za kilka dni nowe przepisy zaczną obowiązywać. Czy to dobre przepisy? Moim zdaniem nie. Czy nowelizacja była potrzebna? Moim zdaniem na pewno nie w takim kształcie. Warto więc zadać sobie pytanie: czy jesteśmy frajerami?
Zgodnie ze słownikiem języka polskiego PWN „frajer” to potocznie „człowiek naiwny, łatwo dający się oszukać amator, początkujący”. Wydaje się, że przewodniczącemu Petru chodziło o to, że nie możemy dłużej ignorować sytuacji, w której w organizowanych w Polsce przetargach efektywnie uczestniczą przedsiębiorcy z państw, w których rynek zamówień publicznych absolutnie nie traktuje naszych przedsiębiorców na zasadzie równości. Nie możemy więc naiwnie wierzyć w globalizację i dogmaty liberalizmu gospodarczego. To zresztą refleksja, która od jakiegoś czasu formułowana jest nie tylko w Polsce, ale także na forum unijnym, przede wszystkim w odniesieniu do rynku zamówień publicznych. Przybiera ona zresztą od jakiegoś czasu realne kształty w postaci konkretnych aktów prawnych. Rozporządzenia ws. subsydiów zagranicznych (FSR), instrumentu zamówień międzynarodowych (IZM), a nawet w sprawie gospodarki niskoemisyjnej (NZIA) wyraźnie wzmacniają asertywność UE względem partnerów zagranicznych. Jest jednak oczywiste, że głównym katalizatorem zmian były wspomniane już wyroki TSUE. To właśnie one skłoniły polskiego prawodawcę do reakcji.
