Przegląd prasy zagranicznej
Terminowa kreatywność
Wymyślanie nowych rozwiązań w pracy jest męczące, ale da się wytrenować - pisze Thomas Schormann w "Sueddeutsche Zeitung" z 1 września. W biurze trzeba wciąż błyszczeć kreatywnymi pomysłami, rozwijać nowe koncepcje, przedstawiać zaskakujące pomysły. Nowe idee nie przychodzą do głowy za pociśnięciem guziczka. A jednocześnie kreatywne głowy są dziś wszędzie w wysokiej cenie. Nie dotyczy to tylko biur designerskich. Także w zwykłych urzędach rośnie popyt na pracowników, którzy potrafią improwizować i być kreatywni w nieoczekiwanych sytuacjach. Na przykład jeśli w urzędzie skarbowym "siada" system komputerowy i trudno znaleźć stosowne rozwiązanie, mile widziane są także niekonwencjonalne pomysły.
Aby je rozwinąć, nie trzeba być urodzonym geniuszem. Kreatywna praca nie ma bowiem nic wspólnego z magią. Kiedyś uważano: są geniusze i reszta ludzi. Dzisiaj już tak się nie myśli, bo zdolność patrzenia na problemy w nowy sposób i wymyślania dzięki temu pożytecznych rozwiązań da się wytrenować. - Każdy może być kreatywny - uważa Jennifer Gunkel, psycholog z Uniwersytetu Technicznego w Monachium, zajmująca się badaniem problemu kreatywności. Innymi słowy, to, czy ktoś w firmie zasypuje innych pomysłami, czy nie, jest nie tylko kwestią charakteru. Ma raczej związek z warunkami pracy. Do rozwinięcia własnej kreatywności - twierdzi Jennifer Gunkel - pracownicy potrzebują dostatecznie dużo wolnej przestrzeni. Brak kultury kreatywności w firmie hamuje przypływ nagłych pomysłów i kreatywnych idei. Potrzebne jest poczucie, że nowe idee są mile widziane.
Równie ważne jest zapewnienie swobodnej atmosfery w zespole czy na wydziale. Pracownicy muszą mieć pewność, że mogą przedstawić jakiś pomysł bez narażania się na deprecjonowanie. Nie jest to wcale regułą we wszystkich przedsiębiorstwach. Z ankiety przeprowadzonej przez firmę sondażową Iqudo wśród 534 mężczyzn i kobiet we Frankfurcie wynika, że co siódmy pracownik (14,5 procent) nie jest zachęcany do bycia kreatywnym. Odczuwa też brak stosownego otoczenia: tylko 6,4 proc. miewa nowe pomysły w biurze. Większości (49,7 proc.) nagłe idee przychodzą do głowy podczas wypoczynku, na kanapie lub w wannie, co czwartemu (24,1 proc.) podczas uprawiania sportu. - Jest to typowe zjawisko - twierdzi profesor Horst Geschka ze Stowarzyszenia na rzecz Kreatywności w Mainzu. - Za biurkiem ludzie się męczą i nic im nie przychodzi do głowy. Przebłyski nowych pomysłów pojawiają się dopiero podczas weekendowego joggingu czy grillowania. Czasem myślową blokadę pomaga przełamać przygotowywanie kawy w firmowej kuchence.
