W jakim stopniu można ujawniać emocje w pracy?
Niedawno zmieniłam pracę. W poprzedniej pracy pracowałam kilka lat i przyzwyczaiłam się do bardzo spokojnego, wręcz chłodnego stylu zarządzania szefa, który nigdy nie pokazywał po sobie żadnych emocji. Również pracownicy nie nawiązywali ze sobą bliższych relacji, utrzymując dystans i chłodną rezerwę. Atmosfera pracy mojego obecnego zespołu jest diametralnie różna, zdarza się, że ludzie na siebie pokrzykują, zdarzają się wybuchy złości, silnego zdenerwowania. Jest też sporo śmiechu, żartowania, wspólnych rozmów, niekoniecznie o pracy. Szybko zaaklimatyzowałam się w nowych warunkach, czasami jednak nie wiem, jak się zachować, szczególnie w sytuacjach, gdy silne emocje kolegów dochodzą do głosu.
PROBLEM
ODPOWIEDŹ
Przywykliśmy uważać, że praca jest miejscem, gdzie nie ujawniamy emocji. Upraszczając, ma tu rządzić rozum, a nie serce. Postępowanie w sposób ściśle logiczny, racjonalny i pozbawiony emocji jest premiowane przez przełożonych i kolegów. Stopień nieujawniania emocji tworzy kulturę pracy danego zespołu. Zależy od postawy i wymagań przełożonego oraz od samej materii pracy i ilości występujących w niej sytuacji stresogennych. Technokratyczny menedżer, traktujący ludzi przedmiotowo, prawdopodobnie mając problemy z rozpoznawaniem i uzewnętrznianiem własnych uczuć, będzie uznawał emocje za przeszkody utrudniające osiąganie wyników, a zachowania nacechowane emocjami za nieprofesjonalne. Ten brak przyzwolenia na emocje w pracy jest zjawiskiem dość powszechnym i jest uznawany za wręcz pożądany, zwłaszcza w profesjach, takich jak policjanci, wojskowi, prawnicy czy dyrektorzy wielkich korporacji.
