Wypalony pracownik czy organizacja?
Według raportu Employee Burnout: Causes and Cures 2020, przygotowanego przez Instytut Gallupa, wynika, że 76 proc. pracowników przynajmniej od czasu do czasu doświadcza wypalenia zawodowego, a 28 proc. twierdzi, że jest wypalonych bardzo często lub zawsze. W rezultacie organizacje mierzą się z realnymi problemami: zwiększeniem absencji chorobowej o 63 proc. i częstszymi interwencjami SOR o 23 proc. Wypalenie zawodowe to ogromne koszty dla firmy. W związku z tym Światowa Organizacja Zdrowia podjęła decyzję o przesunięciu odpowiedzialności za zarządzanie zjawiskiem wypalenia zawodowego z jednostki na organizację.

Prekursorka badań nad wypaleniem zawodowym Christina Maslach uważa, że definiowanie wypalenia jako problemu dotykającego jednostki może prowadzić do błędnego postrzegania tego stanu. Według niej wypalenie zawodowe to nie choroba pracownika, lecz organizacji. Maslach przytacza badania Instytutu Gallupa z 2018 r., które wskazują na następujące przyczyny wypalenia zawodowego:
- niesprawiedliwe traktowanie w organizacji,
- nadmierne obciążenie pracą,
- brak jasności roli,
- brak komunikacji i wsparcia ze strony przełożonych,
- nieuzasadniona presja czasowa.
Niektóre cechy charakteru mogą zwiększać narażenie na wypalenie zawodowe, np. perfekcjonizm czy trudność ze stawianiem granic. Wypalenie nie odbywa się jednak w próżni, a czynniki organizacyjne mogą być katalizatorem.
Zgodnie z jedną z najlepiej przebadanych teorii opisujących funkcjonowanie pracowników w organizacjach, czyli teorią wymagań i zasobów pracy, wypalenie zawodowe pojawia się, gdy pracownik doświadcza długotrwałej przewagi wymagań nad zasobami pracy. Innymi słowy, jeśli pracownik stale ponosi koszty psychofizyczne i jednocześnie nie ma jak czerpać sił do radzenia sobie z nimi, to w końcu dochodzi do stanu wyczerpania.
