Jak szpital może ustrzec się komornika
Styczniowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego znoszący ograniczenia w egzekucji kwot przekazywanych placówkom medycznym przez Narodowy Fundusz Zdrowia wywołał prawdziwą burzę. Wbrew alarmistycznym doniesieniom problem - choć poważny - można rozwiązać, nie czekając na wsparcie państwa i resortu zdrowia.
Skala zadłużenia służby zdrowia w Polsce jest ogromna. Według danych Ministerstwa Zdrowia (dostępnych m.in. na stronie internetowej resortu www.mz.gov.pl), należności wszystkich publicznych zakładów opieki zdrowotnej wynoszą łącznie ponad 10,1 mld zł, z czego 4,11 mld zł to zobowiązania wymagalne, to znaczy takie, których termin płatności minął i mogą być przedmiotem egzekucji. Orzeczenie TK otwiera więc drogę do wyegzekwowania tej kwoty w całości. Nie znaczy to jednak, że każdy szpital czy przychodnia musi obawiać się wizyty komornika i wizji opieczętowanego sprzętu.
Restrukturyzowani mogą spać spokojnie
Na pewno nie muszą się obawiać o swoją egzystencję te szpitale, które wdrożyły u siebie programy naprawcze na podstawie przepisów ustawy z 15 kwietnia 2005 r. o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Rozpoczęcie procedury restrukturyzacyjnej według tej ustawy jest możliwe dopiero po zawarciu ugody z wierzycielami dysponującymi sumą ponad 1/2 wierzytelności cywilnoprawnych o wartości łącznej nie mniejszej niż 2/3 ogólnej sumy długów obciążających daną placówkę.
