Uzdrawianie sądownictwa bez rzetelnej diagnozy to działanie na ślepo
Legendarny amerykański dziennikarz Edward R. Murrow (genialnie zagrany w filmie „Good Night and Good Luck” przez Davida Strathairna) w monologu podsumowującym swój program o senatorze McCarthym powiedział m.in., że zanim wprowadzi się prawo, trzeba najpierw dobrze zrozumieć problem („It is necessary to investigate before legislating”). Te słowa (wraz z obrazem palącego papierosy, czarno-białego Strathairna) wraca do mnie za każdym razem, gdy jest mowa o uzdrowieniu sądownictwa.
Diagnozy nie ma w planach
Sądownictwo działa źle, ale czy ktokolwiek w ogóle wie, gdzie jest problem? Ja nie wiem, ale nie muszę – jestem „konsumentem” sądownictwa bez rzeczywistego wpływu na jego postać. Jednak, co gorsza, nie wie tego też Ministerstwo Sprawiedliwości: w opublikowanym 1 października 2024 r. raporcie NIK pt. „Zapewnienie sprawnego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości” kontrolerzy wskazali, że ministerstwo powinno przede wszystkim „przeprowadzić kompleksową diagnozę stanu sądownictwa powszechnego. (…) Zasadne jest odejście od centralnego sterowania zmianą na rzecz podejścia partycypacyjnego”. Ministerstwo nie wie i najwyraźniej nie chce wiedzieć – w jego stanowisku do raportu wskazano tylko lakonicznie, że dialog partycypacyjny będzie polegał na „serii konferencji tematycznych, które pozwolą na wypracowanie optymalnych rozwiązań”. Nie ma nic o potrzebie kompleksowej diagnozy. Nie wskazano też, w jaki sposób konferencje tematyczne mają się przerodzić w postulowany przez NIK dialog partycypacyjny.
