Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2022-11-15

wywiad

Rywalizacja kandydatów, nie naganiaczy

Konsekwencją obecnego systemu jest to, że kolega z listy jest groźniejszym przeciwnikiem niż ci z innych partii – mówi socjolog polityki Jarosław Flis

prof. Jarosław Flis, ekspert od prawa wyborczego

prof. Jarosław Flis, ekspert od prawa wyborczego

Na zlecenie sejmowej komisji przygotował pan projekt ustawy o ordynacji proporcjonalno-lokalnej. Szykuje pan wyborczą rewolucję?

Tylko podpowiadam, co można zmienić. Od 25 lat w Polsce mówi się o ordynacji mieszanej, wzorowanej na niemieckiej. Jeśli więc już wprowadzać taką zmianę, warto ją dostosować do polskich realiów. Oczywiście pojawia się wtedy pytanie, czyje interesy to narusza i czy w związku z tym da się taką zmianę wdrożyć.

Co jest nie tak z aktualną ordynacją?

Obecny system obiecuje znacznie więcej, niż jest w stanie zrobić, a często dostarcza coś zupełnie innego, niż miał dostarczyć. Każdemu wyborcy obiecuje wybór spośród 22 kandydatów w obrębie danej partii politycznej - średni okręg w Polsce ma bowiem 11 mandatów, a partie wystawiają dwukrotność tej liczby. To zwykle uruchamia nieczystą grę podszytą złudzeniami, która się toczy za zasłoną szerokiego wyboru. Za tą zasłoną partie starają się mieć wpływ na to, kto dostanie się do Sejmu, ustalając skład i kolejność na liście, które wpływają na decyzje wyborców.

Czyli wyborca, zamiast wybrać tego, kogo sam chce, wybiera tego, kogo chcą Kaczyński lub Tusk?

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00