polityka
Czarne dni Izraela. Rząd przeciw praworządności
Jeśli Netanjahu pójdzie dalej ze swoimi reformami, Izraelowi realnie grozić będzie masowa fala odejść z wojska i częściowy paraliż państwa

Izraelska ulica burzliwie zareagowała na przegłosowanie przez Kneset pierwszych reform sądownictwa proponowanych przez premiera Binjamina Netanjahu i przewidujących ograniczenie uprawnień Sądu Najwyższego. W niespokojną noc z poniedziałku na wtorek aresztowano co najmniej kilkadziesiąt osób. By rozproszyć tłumy, policja po raz pierwszy użyła gazu pieprzowego. Przed Knesetem tłum skandował „nie będziemy służyć dyktatorowi”, „demokracja lub rebelia” oraz „uratujmy Izrael przed Netanjahu”. We wtorek strajkowali lekarze, a inne związki zawodowe zapowiadają, że niedługo postąpią podobnie. Zgodnie z prawem zmiany przegłosowane przez parlament może zablokować jeszcze Sąd Najwyższy, choć wcale nie jest pewne, czy rząd zastosuje się do wyroku naczelnego organu władzy sądowniczej. A to tylko pogłębiłoby kryzys wewnętrzny, który już teraz nazywany jest największym w historii 75-letniego państwa.



