zdrowie
Dziura w NFZ dorżnie „przystanki Alaska” na terenach wiejskich?
Bez dodatku na działanie na terenach wykluczonych komunikacyjnie poradnie podstawowej opieki zdrowotnej będą się zamykać – ostrzega Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. I postuluje przyznanie dodatku dla poradni oddalonych od wielkich miast jako placówek strategicznych

– Jestem jak dr Joel Fleishman z serialu „Przystanek Alaska”, który leczył ludność małego Cicely na Alasce. Nie tylko leczę infekcje, lecz także szyję rany, a nawet odbieram porody. Pacjenci dojeżdżają do mnie autobusami szkolnymi, bo w okolicy brakuje autobusów. To starsi ludzie, którzy nie pojadą do oddalonej o 40 km Warszawy i nie zapłacą kilkuset złotych za wizytę u specjalisty. Jeśli zabraknie mojej poradni, będą w trudnym położeniu. A już dziś takie poradnie trudno utrzymać i są w restrukturyzacji – mówi dr Michał Sutkowski, prezes elekt Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce (KLRwP). Lekarz rodzinny, który od 36 lat prowadzi pięć poradni podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) w powiatach żyrardowskim i grodziskim niedaleko Warszawy, kilka dni temu w portalu Medexpress.pl opublikował felieton, w którym pisze, że przy tak niskich podwyżkach małe placówki POZ czeka zagłada.



