opinia
Unia Europejska nie zamierza się zamienić w NATO bis
Tematyka bezpieczeństwa zdominowała polską prezydencję w Radzie UE. Unijne inicjatywy dotyczyły głównie kwestii przemysłowych i miały na celu ułatwienie realizacji zobowiązań w ramach NATO, a w dłuższej perspektywie – osiągnięcia większej samodzielności. Istotne stało się także zacieśnianie relacji w sferze bezpieczeństwa z innymi niż USA sojusznikami. Po stronie polskiej pozostają stare problemy utrudniające harmonijną współpracę z europejską zbrojeniówką i korzystanie z unijnych funduszy (koordynacja międzyresortowa, podejmowanie ryzykownych inwestycji i decyzji).
O bogatą agendę legislacyjną prezydencji zadbała Komisja Europejska. W marcu KE przedstawiła zapowiadaną od dawna białą księgę na temat przyszłości obrony oraz pakiet ReArmEurope, którego najważniejszą część – mechanizm niskooprocentowanych pożyczek na cele obronne SAFE w wysokości do 150 mld euro – udało się przyjąć w bardzo krótkim czasie. Z kolei czerwcowy szczyt NATO w Hadze przyniósł przełomową decyzję o celu wydatków obronnych na poziomie 5 proc. PKB (w tym 3,5 proc. wojskowych i 1,5 proc. na inne potrzeby obronne) do 2035 r. Choć nie we wszystkich państwach plany podjęte pod presją Donalda Trumpa zostały przyjęte z radością, to jednak wpisują się w panujący nastrój zagrożenia rosyjską agresją. Aktywność UE w sferze bezpieczeństwa i obrony już od dobrych kilku lat przestała być tabu. W Brukseli i innych stolicach trwa raczej refleksja nad przyszłością relacji między UE i NATO oraz pożądanym podziale ról.



